Sunday, January 24, 2021

Rosja bagatelizuje protesty Nawalnego, odrzucając "dyktat" USA

Pomimo 3,5 tys. aresztowań i doniesień o przemocy, Moskwa utrzymuje, że na demonstracje przyszło niewiele osób Policja starła się z demonstrantami w Moskwie, gdzie kilkadziesiąt osób zostało rannych. Andrew Roth w Moskwie Sun 24 Jan 2021 16.43 GMT Kreml przerwał milczenie w sprawie największych od lat protestów opozycji w Rosji, twierdząc, że rozmiary demonstracji przeciwko Władimirowi Putinowi zostały wyolbrzymione i oskarżając USA o mieszanie się w wewnętrzne sprawy Rosji. Rekordowa liczba 3,500 osób została aresztowana, gdy policja próbowała zamknąć niesankcjonowane wiece w 10 strefach czasowych w całym kraju w celu wsparcia Aleksieja Nawalnego, lidera opozycji, który został uwięziony po powrocie do Rosji po leczeniu podejrzanego zatrucia federalnej służby bezpieczeństwa. W Moskwie, Petersburgu, Władywostoku i innych miastach wybuchły starcia, podczas których niektórzy protestujący rzucali śnieżkami i wymieniali ciosy z policjantami w pancerzach i kaskach. Dziesiątki osób zostało rannych. Poziom przemocy był nietypowy dla protestów w Rosji, gdzie ciężko opancerzona policja zazwyczaj metodycznie kotłuje protestujących, nie uciekając się do otwartej walki na ulicach. Na nagraniach wideo z soboty widać było, jak policja bije protestujących pałkami, a na jednym z nich funkcjonariusz kopnął protestującą kobietę w brzuch i powalił ją na ziemię. Została ona hospitalizowana w stanie krytycznym. Funkcjonariusz nie został zidentyfikowany. Pojawiły się również nagrania wideo, na których widać, jak protestujący atakują policję, a kilkudziesięciu z nich wybija szyby w samochodzie, który wydawał się należeć do FSB, krajowej służby wywiadowczej Rosji. Państwowa agencja informacyjna RIA Novosti podała, że kierowca samochodu doznał poważnego urazu oka, ale nie zostało to potwierdzone. Tysiące ludzi w całej Rosji domagają się uwolnienia Nawalnego. W niedzielę rosyjscy śledczy mieli przesłuchiwać nieletnich demonstrantów w ramach dochodzenia karnego. W ostatnich latach poparcie dla Nawalnego odmłodniało dzięki wykorzystaniu przez niego mediów społecznościowych i śledztwom zamieszczanym na YouTube, dotyczącym bogactwa kremlowskiej elity. Władze zażądały od firm zajmujących się mediami społecznościowymi, takich jak TikTok, usunięcia postów nieletnich użytkowników popierających protesty. "Mam wyraźne wrażenie, że władze chcą wytoczyć sprawę karną w sprawie przyciągania nieletnich do udziału w nieautoryzowanych protestach" - powiedziała w rozmowie z TV Rain Marina Litwinowicz, członkini rządowego organu nadzorującego przestrzeganie praw człowieka. "Aby to zrobić, potrzebują dzieci, które będą zeznawać". USA potępiły przemoc wobec protestujących, w wyraźnym odejściu od swojej postawy wobec Rosji za czasów administracji Trumpa. "Stany Zjednoczone będą stać ramię w ramię z naszymi sojusznikami i partnerami w obronie praw człowieka - czy to w Rosji, czy gdziekolwiek, gdzie są one zagrożone" - powiedział Ned Price, rzecznik Departamentu Stanu. Te uwagi wywołały gniew w Moskwie. Sekretarz prasowy Kremla, Dmitrij Peskow, powiedział: "Nie jesteśmy gotowi na dyktat, nie jesteśmy gotowi na chamstwo i nie jesteśmy gotowi na jakiekolwiek przekraczanie czerwonych linii". Peskow powiedział w państwowej telewizji, że Putin będzie gotowy do dialogu z administracją Bidena mimo dzielących ich różnic zdań, ale obu krajom bliżej w tej chwili do "wrogów" niż "partnerów". W trakcie wywiadu powiedział również, że protesty są na rękę tym, którzy chcą zdestabilizować Rosję i że znacznie mniej osób popiera protesty niż popiera Putina. "Wiele osób powie, że wiele osób wyszło na ten nielegalny wiec" - powiedział Peskov. "Nie. Wyszło niewiele osób, ale wiele osób głosuje na Putina. I wiele osób głosowało za reformą konstytucyjną", która pozwoli Putinowi kandydować na prezydenta do 2036 roku, kontynuował. "Jeśli porównacie liczby, zobaczycie, jak mało było ludzi". Szacunki dotyczące wielkości tłumu w Moskwie różniły się o rząd wielkości: policja oszacowała 4 tys. protestujących, podczas gdy agencja prasowa Reuters oszacowała 40 tys. Uwagi Peskowa zdawały się potwierdzać to, co przewidywało wielu analityków: że Kreml pozostanie nieugięty pomimo protestów ulicznych i nacisków z zagranicy, aby zwolnić Nawalnego. Komisja ds. zwolnień warunkowych może wykonać wyrok trzech i pół roku pozbawienia wolności wobec lidera opozycji i wysłać go do kolonii karnej do końca miesiąca. Peskow oskarżył ambasadę USA o ingerowanie w sprawy rosyjskie poprzez komentowanie protestów, po oskarżeniach rosyjskiego MSZ, że ambasada USA wspierała protesty, publikując trasy protestów. "To profesjonalnie przygotowana prowokacja, do której zachęcały ambasady krajów zachodnich, w tym ambasada USA w Moskwie" - napisała w niedzielę na Twitterze ambasada Rosji w Wielkiej Brytanii. Zwolennicy Nawalnego przyrzekli, że w przyszłym tygodniu odbędą się protesty opozycji, co stwarza możliwość, że w Rosji będą miały miejsce cotygodniowe protesty, tak jak na sąsiedniej Białorusi, gdzie zwaśnionego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę oskarża się o stosowanie tortur w celu utrzymania kontroli.